Dżinsowa rewolucja i inne przypadki



Tak łatwo zapominamy… tak łatwo przyzwyczajamy się do tu i teraz.

Pamiętam jak dawno temu butnie paradowałem w znoszonej ramonesce z wpiętym w klapę opornikiem. Wówczas coś to znaczyło, coś zmieniało, coś zwiastowało. Wówczas takich jak ja było wielu, młodych, gniewnych buntowników. Mieliśmy marzenia o otwartych granicach, demokracji, wolności. Nazywano nas wówczas chuliganami, anty społecznym elementem… wyrzucano nas ze szkół, niedopuszczalno do egzaminów i masowo wywożono milicyjnymi furgonetkami z zadymionych kawiarni, które zwykliśmy oblegać snując rewolucyjne spiski.


Potem dorastaliśmy w czasach ustrojowych transformacji i to o czym marzyliśmy ziściło się na naszych oczach… Potem przywykliśmy, zapomnieliśmy że nie zawsze tak było.

Mięliśmy wiele szczęścia... Doczekaliśmy się naszego świata. Wolnego świata. Świata bez granic. Mieliśmy wiele szczęścia ze właśnie nam się udało. Przecież mogło być inaczej. Los mógł nas potraktować o wiele mniej łaskawie…

W jednej z eleganckich galerii w przerwie w podróży do domu z cyklu ekskluzywnych, grantowych konferencji w stolicy, z nudów oglądam kanał informacyjny w TV. W telewizyjnych newsach z proeuropejskich manifestacji w Kijowie, w tłumie młodych ludzi nagle widzę siebie, młodszego o trzydzieści lat. Tamten ja podobnie jak ja wówczas ma marzenia o wolnym świecie. Ten błysk w oczach, jak dawno go już nie widziałem u młodych polaków. Ta wiara w sprawczość, w słuszność swych idei, ten młodzieńczy, naiwny zapał do zmian…

Dzisiaj jako człowiek w średnim wieku jestem nauczycielem. Moi uczniowie to młodzież u progu dorosłości. To młodzi ludzie urodzeni w nowym świecie nie znający czasów bez paszportów, autostrad, Internetu, telefonów komórkowych, telewizji satelitarnej... Ich świat jest bogatszy i bezpieczniejszy. Ich świat jest lepszy… ale czy na pewno?

Pytałem kiedyś moich uczniów o ich ideały, o ich wartości, cele obierane w życiu… Odpowiedzią była cisza.

Dzisiaj spojrzałem na nich inaczej, z nieco innej perspektywy i chyba już wiem czego im brak. Brak tego błysku w oczach, który dostrzegłem we wzroku tego młodego człowieka uczestniczącego w kijowskiej manifestacji. Doznałem odczucia abstrakcyjnej retrospektywy, cofnąłem się w czasie jednocześnie umieszczając się w ich czasoprzestrzeni. Poczułem jak to jest gdy nie ma o co walczyć, nie ma co zmieniać, nie ma świata, o którym warto marzyć…  Jakie nowe idee kształtować? Jakie plany snuć w nocnych dyskusjach?  Już wiem jak to jest nie mieć swojej „dżinsowej rewolucji”…

I  wiem o co ich jutro spytam gdy spotkamy się w szkole…

Spytam co widzą na załączonym (do tego artykułu) obrazku...






Dżinsowa rewolucja – tytuł artykułu został zapożyczony z określenia wydarzeń związanych z protestami społecznymi, które miały miejsce na Białorusi w 2006 roku. Termin odnosi się bezpośrednio do zdarzenia, gdy podczas jednej z publicznych demonstracji przeciwko polityce Aleksandra Łukaszenki białoruska policja skonfiskowała biało- czerwono- białą flagę używaną przez opozycję i zakazaną w państwie. Jeden z przywódców ruchu młodzieżowego Żubr, Mikita Sasim, podniósł wtedy swoją dżinsową koszulę, ogłaszając, że ona będzie teraz ich flagą. Obecnie to wyrażenie jest używane przy opisywaniu sytuacji protestów społecznych, w których aktywnie uczestniczy młodzież. (źródło: Wikipedia)

Autorem zdjęcia jest Kyrylo Bondarenko - uczestnik demonstracji w Kijowie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz