Szkoła jak z powieści Orwella - Epizod I




Może się mylę ale... Odnoszę wrażenie że obecny system edukacji zaczyna przypominać system totalitarny gdzie prawa jednostki podporządkowane są jednej - jedynie słusznej odgórnie narzuconej idei. Systemy totalitarne zawsze dążą do tego, by z nauczycieli uczynić posłuszne narzędzia do rozpowszechniania swoich ideologii. Nauczyciel nie jako godny naśladowania wzór - mistrz, lecz jako bierny "pracz umysłów"...

Czy aby właśnie dziś jesteśmy świadkami potęgowania się takiej edukacyjnej patologii? Jeśli tak, to w którym momencie w naszym kraju skończyła się demokracja? System komunistyczny manipulował edukacją i wychowaniem bez ograniczeń i bez jawnego sprzeciwu ze strony pedagogów. Czy ta koszmarna wizja nie przypomina aby dzisiejszej sytuacji?


Dzisiejszy obraz systemu edukacji niewiele odbiega od tamtych realiów. Szkoła jako instytucja zatraciła gdzieś swą misję, przestaje wspierać rozwój uczniów stając się wyłącznie pralnią umysłów dbającą tylko o własny wizerunek i pozory politycznej i ekonomicznej poprawności... w takiej szkole nauczyciel to nie pedagog dbający o dobro, wykształcenie i wychowanie powierzonych mu podopiecznych ale wyłącznie wykonawcą odgórnych planów, programów i dyrektyw.

Szkoła uzależniająca środowisko uczniów i nauczycieli od narzuconych odgórnie treści i metod pracy skutecznie dławi naturalny odruch poszukiwania indywidualnych rozwiązań. Nauczyciel zaszczuty mechanizmami kontroli realizacji podstaw programowych staje się wyłącznie zleceniobiorcą wykonującym określoną pracę. W tych realiach dawno już zanikły relacje mistrz – uczeń będące podwaliną wszystkich systemów edukacyjnych. Szkoła w której człowiek staje się numerem statystycznym, a jego wartość określana jest przez osoby trzecie na podstawie średniej ważonej lub arytmetycznej wyrzuca poza margines jednostki wymykające się schematom i prawdziwie twórcze. Zjawisko takie dotyka w równym stopniu zarówno uczniów jak i nauczycieli.





Maria Grzegorzewska (pedagog, teoretyk pedagogiki) wyróżnia dwa typy osobowości nauczyciela: typ wyzwalającego i typ nauczyciela hamującego. Oddziaływanie na ucznia przez przyjaźń, sympatię, chęć pomocy i stwarzanie klimatu pogody, ładu, życzliwości – to cechy charakteryzujące typ nauczyciela wyzwalającego, podczas gdy nauczyciel hamujący oddziałuje za pomocą, rozkazu, sankcji, przymusu, co wytwarza klimat obcości pomiędzy nauczycielem a uczniem. Autorka tej tezy jest uznawana za jednego z twórców obecnego systemu edukacji.

Nasuwa się pytanie jak bardzo dzisiejsza odeszła od wzorca szkoły wyzwalającej kreatywność na rzecz szkoły postrzeganej jako korporacja gdzie codziennością jest mobbing i biernie podporządkowanie układom? Gdzie nie ma znaczenia jak jest naprawdę lecz co widnieje w zestawieniach, raportach i statystykach. Gdzie nie liczy się rozwój i los uczniów lecz pozorowany wizerunek instytucji w organach prowadzących i mediach. Gdzie rady, debaty i konferencje przypominają koła wzajemnej adoracji.Odnoszę (subiektywne) wrażenie że sytuacja panująca powszechnie w polskich szkołach niepokojąco przypomina świat znany z powieści Orwella... Świat gry pozorów, biurokracji, wszechobecnej lustracji i monitoringu gdzie "wszystkie zwierzęta są równe lecz niektóre są równiejsze" ...a nad wszystkim czuwa "Ministerstwo Prawdy".

Może się mylę - mam nadzieję że się mylę...

0 komentarze:

Prześlij komentarz