„Zdradzę wam tajemnicę: nie czytamy poezji dlatego, że jest ładna. Czytamy ją, bo należymy do gatunku ludzkiego, a człowiek ma uczucia. Medycyna, prawo, finanse czy technika to wspaniałe dziedziny, ale żyjemy dla poezji, piękna, miłości”.
Ten cytat jest wywrotowy i rewolucyjny... godny potępienia przez wzgląd na łamanie fundamentalnych praw rządzących systemem edukacji. Kogoś trzeba za to ukarać. Ktoś musi być winny...
Niech winnym będzie Neil Perry*.
Dla wielu osób dorastających na początku lat 90. "Stowarzyszenie umarłych poetów" był filmem kultowym. Budził tęsknotę za autorytetem, przewodnikiem po dorosłości, który zamiast przycinać nas do standardów konsumpcyjnego stylu życia, pozwalałby rozwinąć skrzydła indywidualizmu.
Akcja filmu "Stowarzyszenie umarłych poetów" rozgrywa się jesienią 1959 roku w Akademii Weltona. W szkole panują ściśle określone i niepodważalne zasady, regulujące wszystkie sfery działalności szkoły. Wszystko toczy się ustalonym torem do chwili gdy do pracy przyjęty zostaje nowy nauczyciel, pan Keating. Jest on byłym uczniem tej szkoły, przeciwstawia się jednak tym zasadom i wprowadza własny nowatorski system nauczania. Dzięki niemu jego uczniowie chcą oddać się swoim pasjom i żyć pełnią życia, tu i teraz, z dnia na dzień - zgodnie z hasłem „carpe diem” (chwytaj dzień).
John Keating (w filmie zagrany przez Robina Williamsa) to nauczyciel idealista. Jego pełne pasji, nieszablonowe metody nauczania wzbudzały zazdrość, kiedy porównało się jego poczynania z szarą rzeczywistością szkoły. Jednym z przesłań filmu "Stowarzyszenie umarłych poetów", jest teza, że nie ma tak naprawdę nudnych przedmiotów, są jedynie nudni nauczyciele, którzy nie potrafią obudzić w nas pasji. Nie jest to wcale nowa idea. Podobny pogląd został już wcześniej sformułowany przez Antona Makarenko (pedagog rosyjski 1888-1939), który dowodził iż „Nie ma złej młodzieży, są tylko źli wychowawcy”. W "Stowarzyszeniu umarłych poetów" jest sporo mroku. Film wydaje się być analizą konsekwencji wyrwania się z kieratu konwenansów i społecznych oczekiwań. Jest to obraz niebezpieczeństw kroczenia ścieżką indywidualizmu. Ta droga wymaga samozaparcia, konsekwencji i siły charakteru. Główny bohater filmu przekazuje swym podopiecznym wiele wskazówek i drogowskazów życiowych. Jedną z nich jest dewiza „Żyję by być władcą świata, a nie niewolnikiem”. To przesłanie jest nie do przyjęcia w konfrontacji z zasadami, na których oparty jest system.
„W szkołach powinniśmy przede wszystkim uczyć rozwijania wyobraźni, kreatywności i innowacyjności, a dopiero później matematyki czy chemii. Musimy wrócić do wychowywania młodego pokolenia w klimacie nieograniczonych możliwości” – podkreśla Ken Robinson w jednym ze swoich najsłynniejszych wystąpień podczas konferencji TED. I ostrzega, że jeśli nie określimy na nowo celów, którym edukacja powinna służyć, wylądujemy w „edukacyjnej dolinie śmierci”. Trudno nie zauważyć podobieństw z przekazem filmu... I trudno się z tym nie zgodzić... Więc czemu tak bardzo rozmija się on z rzeczywistością?
Żyjemy w świecie postindustrialnym, w systemie gospodarek opartych na usługach i cyfrowych technologiach, w zmieniającej się szybko rzeczywistości. Dzięki globalizacji zacierają się granice i bariery dzielące dotychczas ludzi. Jednak wiedza i umiejętności w jakie wyposaża szkoła, pasuje raczej do XIX-wiecznej fabryki. Ten „pruski system edukacji” nie kształtuje „władców świata” a jedynie „niewolników”, których życiową drogą ma być posłuszeństwo i bierna aprobata dla zastanej rzeczywistości.
Może więc konieczne jest "wymarcie wapniaków epoki kredy" by nastały warunki do zaistnienia (r)ewolucji systemu edukacji? Czas pokarze... jeżeli mamy jeszcze czas by biernie czekać... jeżeli mamy sumienie by biernie przyglądać się tragediom kolejnych John'ów Keatingów i kolejnych Neil’ów Pearych?
* Neil Perry – postać fikcyjna, jeden z głównych bohaterów „Stowarzyszenia umarłych poetów”. Dzięki swej dociekliwości, ukierunkowany przez nauczyciela, poznaje historię ,,Umarłych Poetów” i nakłania kolegów do założenia stowarzyszenia. Uczeń chłonie nauki Keatinga, dzięki któremu decyduje się na rozwijanie swoich pasji aktorskich. Pasji Neila nie sprzyja jego ojciec, który z góry zaplanował przyszłą ,,karierę” swego potomka. Bohater z powodzeniem bierze udział w inscenizacji ,,Snu nocy letniej” Szekspira, w której gra rolę Puka. Gdy ojciec Perrego dowiaduje się o poczynaniach syna, postanawia surowo go ukarać. Zrozpaczony Neil odbiera sobie życie strzelając z pistoletu ojca.
0 komentarze:
Prześlij komentarz