Szkoła to oszustwo... Czemu? Zastanówmy się nad funkcją
obecnej instytucji szkoły... Jaki jest cel istnienia szkoły w obowiązującym
systemie edukacji? Powszechnie
obowiązuje przeświadczenie że posyłając dziecko do szkoły oczekujemy że
zostanie one czegoś nauczone w określonym czasie. Już samo to oczekiwanie
pozbawione jest sensu... Człowiek nie może bowiem ZOSTAĆ NAUCZONY czegokolwiek,
gdyż zgodnie z własną naturą SAM SIĘ UCZY, tego i tylko tego co jest mu
potrzebne do przeżycie, co jest dla niego istotne w określonym momencie życia.
Jak wiadomo nie można zaprogramować umysłu człowieka jak
wielofunkcyjnej maszyny a jednak cały system sprowadza się do zmuszenia ucznia
do przyswojenia sobie odgórnie narzuconych treści w ściśle określonym czasie. I
bez znaczenia jest tutaj rodzaj tych treści i ich praktyczna wartość w
odniesieniu do okresu życia, indywidualnych zainteresowań czy predyspozycji
jednostki.
Efekt takiego postępowania jest wszystkim znany. Dziecko
uczy się w szkole wyłącznie sposobów by zapamiętać nieciekawe i często zupełnie
zbędne treści zgodnie z obowiązującym terminarzem realizacji podstawy
programowej. Dziecko zamiast samodzielnie poznawać otaczający świat utrwala
nawyki unikania nieprzyjemnych konsekwencji swego „nieudztwa”.
Podkreślam – dziecko nie uczy się tylko nabywa i utrwala
nawyki. Ta różnica jest brzemienna w swych skutkach i w efekcie przenosi ciężar
rozwoju intelektualnego z procesów poznawczych na odtwórcze. Zamiast wzbudzać
zainteresowanie światem i indywidualną kreatywność dławi poczucie własnej
wartości uzależniając percepcję swego miejsca w społeczeństwie od średniej
arytmetycznej lub ważonej uzyskanych not. Jeżeli spojrzymy na szkołę przez ten
pryzmat łatwo dostrzeżemy że zamiast UCZENIA – szkoła wyłącznie ODUCZA (uczenia
się), zamiast edukować – tresuje...
Dzisiejsza szkoła to "szkoła przetrwania"
kolejnych etapów edukacji by w efekcie wypuścić sformatowane, zgodnie z
programem szczury gotowe do podjęcia wyścigu. Taka szkoła to społeczna
patologia!
Myślę podobnie. To może wspólnie coś zmienimy. Ja zachęcam koleżanki do zmian. Oddolnych, naszych nauczycielskich. Polubić uczniów i pobawić się w coś - angielski, matematykę. Może nie wszystko stracone? :)
OdpowiedzUsuń