To miała być relacja z międzynarodowej konferencji Moodle
Moot – Polska. Ale nie będzie...
Czemu nie opiszę licznych warsztatów i
prezentacji, które odbywały się podczas tego wydarzenia? Ponieważ nie było mi
dane w nich uczestniczyć! Byłem ponoć najbardziej znanym - nieobecnym uczestnikiem tej konferencji... Tym bardziej mam obowiązek ją podsumować!
Przyczyna mojej nieobecności i niewiedzy o przebiegu imprezy jest smutna, banalna i prozaiczna: przez cztery
godziny nie opuściłem sali wykładowej, w której (zgodnie z programem
konferencji) miałem prowadzić trzy kwadranse warsztatów na temat „Internet jako
wirtualne środowisko edukacji zawodowej”. Z półtorej godziny zrobiły się cztery
i pewnie jeszcze by ten bezczelny preceder trwał dłużej, gdybym nie wyprosił uprzejmie
uczestników moich warsztatów...
Przedłużenie regulaminowego czasu to niestety nie jedyna
porażka tej imprezy... Również temat zastosowania nowoczesnych technik i
technologii w procesie uczenia się i nauczania, choć ciekawy, wzbudził zaledwie
duże zainteresowanie. Uczestników Moodle Moot, którzy odwiedzili moją salę
interesowało zupełnie coś innego, zupełnie (lub pozornie) bez związku z
e-learningiem i platformami Moodle. Uczestnicy konferencji, którzy wybrali moje
warsztaty w krótkim czasie zmienili ich temat naprowadzając systematycznie
dyskusję na to co ich najbardziej interesowało a co ledwie mieściło się
w gorsecie tematu przewodniego zarówno konferencji jak i moich warsztatów.
Jeżeli dobrze pamiętam to taki proceder określił E.
Niziurski mianem „dryfu” w swojej powieści „Sposób na Alcybiadesa” (w moich
czasach była to lektura szkolna – obowiązkowa). Fajnie że czytałem bo mogę się teraz odwołać do źródła. W tamtym przypadku uczniowie
skutecznie odwodzili „goga” od zamierzonego tematu. Podobnie, bezecnie
potraktowano moją osobę kierując moje wywody na tematy związane z wolnością i
otwartością edukacji i "moją małą idee fixe" czyli
kształceniem pozasystemowym. Jak bumerang powracał tutaj temat mechanizmów funkcjonowania Małej Akademii Mistrzostwa Zawodowego i związanego z tą inicjatywą "Alamanachu". Zdecydowanie marginalnie
potraktowano tutaj rozliczne TIKające błyskotki, które przygotowałem do
zaprezentowania... Jestem oczywiście srodze oburzony takim traktowaniem i
wszem i wobec ogłaszam swe zniesmaczenie... Jednak mając na względzie
zarządzenia organizatorów tej imprezy i bojąc się o utratę zakontraktowanej
gaży (która sprowadzała się do osobistej satysfakcji, bowiem wszyscy prowadzący
czynili to za darmo) musiałem pokornie dostosować się do formy jaka została
obrana dla tej konferencji. Czyli słuchać i odpowiadać na pytania nurtujące uczestników...
Cóż za absurdalny pomysł! Wyzwanie tym trudniejsze dla człowieka
przyzwyczajonego do prawienia wiekopomnych kazań na tle prezentacji powabnych
slajdów PP.
Aby nie wyjść na snoba i edukacyjnego celebrytę (do których
to tytułów mam bezdyskusyjnie pretenduję) skupię się na
krytyce tej imprezy jako całości...
Podsumuję Międzynarodową Konferencję Moodle Moot – Polska jednym słowem:
SKANDAL!
Skandal, że nie zaproszono nudnych wieszczów – prelegentów, na
których wykładach o oczywistych – oczywistościach lub równie oczywistych wręcz
przeciwnościach nie można było zagłębić się w refleksję nad tym kto kogo ostatni
pochowa lub zaznać nirwany w kilkudziesięciu (?) minutach drzemki w kącie
dusznej auli...
Skandal, że tak złośliwie dobrano tematykę warsztatów by
uczestnicy cierpieli niedosyt,. dyskomfort i żal z powodu niemożności ogarnięcia w
czasoprzestrzeni wszystkich interesujących warsztatów i znów będą czuli
psychiczny i somatyczny przymus by przyjechać do Częstochowy nie tylko na
pielgrzymkę lecz również na kolejną edycję Moodle Moota...
Skandal, po trzykroć skandal, że konferencja była wolna i
otwarta! Wolna od wpisowego i otwarta dla wszystkich. To już jest skrajna
potwarz i obelga rzucona w twarz szacownym liderom edukacyjnego grajdołka...
organizatorzy konferencji: Katarzyna Wilk (WOM Częstochowa),
Tomasz
Walasek (Politechnika Częstochowska) i autor artykułu
Wybaczam jednak błędy organizacyjne i formalne. Pochylam się nad ułomnością i brakiem
kompetencji... Jestem przekonany ze ekipa organizatorów (mimo wszystko) chciała
jednak dobrze. I chociaż nie wpisali się w schematy i normy obyczajowe
powołując do zaistnienia AntyKonferencję mogą mieć jednak prawo do
samooukamieniowania. Ostrzę już ołówki na wywiad z organizatorami, po którym z
pewnością nie pozostanie cień wątpliwości względem ich przewrotowych poczynań (by uniknąć zbyt bezpośrednich oskarżeń o krzewienie ideologii EduPunka), które jak wszyscy wiemy zagrażają świetlanej przyszłości systemu edukacji.
0 komentarze:
Prześlij komentarz